Na nartach po saharyjskim piasku

Saharyjski pył nad Morzem Śródziemnym, fot. NASA

Saharyjski pył nad Morzem Śródziemnym, fot. NASA

W tym roku byliśmy świadkami ciekawego zjawiska meteorologicznego. Mianowicie w lutym pył z Sahary pokrył śnieg w Dolomitach beżową warstwą. Zdarza się to w sprzyjających okolicznościach w różnych porach roku, gdy wiatr wieje z południa. Nie zdarzyło się nam to jeszcze zimą.

Byliśmy akurat w Alta Badia w tym czasie. W tym roku pogoda nie rozpieszczała, mało słońca, dużo opadów śniegu, a także deszczu. Tego dnia rano śnieg był jeszcze biały, tylko na górze po wyjściu z gondolki Boe stwierdziliśmy, że jakiś ten śnieg jakby trochę brudny, jakby ślady błota. Ale z upływem czasu śnieg robił się coraz wyraźniej beżowo-pomarańczowy.

Nasze podejrzenia co do pochodzenia koloru śniegu potwierdził kelner w górskiej knajpce. Efekt był nie tylko zauważalny, ale dał się ten opad odczuć też w czasie jazdy. Po prostu śnieg stał się “wolniejszy”. Proste niebieskie traski dojazdowe, na których dzień wcześniej jechało się normalnie, teraz na bardziej płaskich odcinkach, czy wręcz na lekkich podjazdach wymagały “kowalczykowania”. Szczerze powiem, że to akurat nie było fajne. 

Następnego dnia, po lekkich opadach świeżego śniegu, zrobiło się znowu biało, ale beżowa, czy pomarańczowa warstwa była widoczna w wielu miejscach. Niektóre wzgórza wzdłuż tras wyglądały nawet całkiem malowniczo w tym wielobarwnym przebraniu.

Kiedy odkopaliśmy auto spod kopy śniegu przed wyjazdem do domu, na początku nic nie było widać, do momentu, gdy resztki śniegu i lodu stopniały. Auto było pokryte pomarańczowym piaskiem…

Co ciekawe, po powrocie znalazłem w Internecie informację, że tego dnia w Czechach (także Słowacja, Francja) spadł deszcz z saharyjskim pyłem, pozostawiając pomarańczowy osad, co zdarza się tam raz na ok. 10 lat.

Sahara nie daje za wygraną i kolejna chmura piasku popłynęła kilka dni później, na początku marca na północny-wschód, “atakując” Izrael, Cypr i Turcję. To obrazuje zdjęcie NASA. W Izraelu ogłoszono nawet ostrzeżenia związane z zanieczyszczeniem powietrza.

Wydawałoby się, że Sahara znajduje się daleko od nas, a tu takie niespodzianki. W Toskanii latem doświadczyliśmy już takich opadów, ale zimą na nartach jeszcze się z tym nie zetknęliśmy. Jeszcze nie jeździliśmy po saharyjskim piasku…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.