Polski smog

smog1Okres zimowy to trudny czas dla naszego zdrowia. Mamy w Polsce ostatnimi czasy “najlepsze” powietrze w Europie, a okazuje się, że może nawet i na świecie.

Jakiś czas temu syn był we Wrocławiu w rówieśniczym towarzystwie i smog był tam akurat okrutny. Po powrocie okazało się, że wg danych był wtedy Wrocław najbardziej zanieczyszczonym miastem świata. A wydawałoby się, że w porównaniu choćby z takimi Chinami, z np. Pekinem, gdzie jeszcze niedawno ludzie chodzili w maskach, to niemożliwe. A jednak, Polak potrafi.

Były prowadzone akcje antysmogowe, polegające na ograniczaniu ruchu samochodów w miastach. Zachęcano do korzystania z komunikacji publicznej. Ale to akcje chybione. Badania pokazują, że udział motoryzacji w generowaniu smogu jest niewielki. Testy dziennikarzy wykazały dodatkowo, że filtr kabinowy w aucie dość skutecznie czyści powietrze i w samochodzie jest zdecydowanie czyściejsze niż na zewnątrz, niż również w pojazdach komunikacji publicznej. 

Człek zdrowszy będzie, jadąc własnym autem, aniżeli np. autobusem. Hasła o pożytkach z komunikacji publicznej mają sens w kontekście mniejszych korków, ale niekoniecznie w kontekście jakości powietrza. Szczególnie w Polsce.

Problem smogu zdecydowanie nasila się zimą. Coraz głośniej mówi się u nas o zatruwaniu powietrza przez nas samych, ogrzewamy domy paląc w piecu wszelkie świństwo. Nie tylko węgiel jest winien, chociaż mocno się do tego przyczynia. Szczególnie, że nie zachęca się (nie zmusza się?) ludzi do zakupu wyłącznie węgla dobrej jakości. Miał węglowy trafia do elektrociepłowni, ale tam stosują zaawansowane systemy oczyszczania spalin, w związku z tym ryzyko zanieczyszczenia powietrza jest zdecydowanie mniejsze.

Piszę o węglu, ale w sytuacji, gdy ludziska wrzucają do paleniska śmieci, kawałki mebli etc., nie zwracając uwagi na to, że lakier czy klej z płyty paździerzowej to trujące chemikalia, to o czym mówimy. Z kominów leci czarny, smrodliwy dym. Właściciel domu truje nie tylko sąsiadów, ale także siebie i swoją rodzinę…

Cywilizowany świat już dawno przeszedł na opalanie gazem. Można stosować różne zachęty, aby obywatele wymienili piece, przeszli na gaz, ale trzeba by chcieć coś zrobić.

Co robią władze? Od lat nic, a jeśli już, to niewiele. W końcu przecież da się ustalić wysoką karę za zanieczyszczanie powietrza i potem ją skutecznie egzekwować. Da się skontrolować konkretny komin. Ale może politycy nie chcą się narazić elektoratowi, który może opierać się wymianie pieca i nie przestanie palić śmieci.

A przypomnę tylko, że elektorat też się truje, ma choroby serca i płuc, nowotwory. Jak się w końcu zorientuje, obwini polityków…

Podobno mamy w kraju najgorsze powietrze na południu, na Śląsku czy w Małopolsce, a zupełnie dobrze jest nad morzem. Może i jest tam lepiej, bo wiatr od morza przedmucha pyły, ale ludzie są tacy sami wszędzie.

smog2

Ostatnio jechałem szóstką od strony Słupska do Trójmiasta. Dzień zimowy, bezwietrzny, mroźny, czyste niebo, słońce chyliło się ku zachodowi. Powinno być fajnie, ale przed każdą wioską czy miasteczkiem widać było na niebie kłęby dymu. Trzeb było zamykać obieg powietrza w kabinie, aby się nie dusić.

Zjeżdżając za Gościcinem z górki, do Bolszewa i Wejherowa widać było na horyzoncie, na tle nieba zawieszony siwy, właściwie rudy dym. Jadąc dalej, było wręcz widać smugi dymu snujące się od pobliskich domów i przesuwające się nad głową. Tam już w ogóle nie dało się otworzyć obiegu powietrza. Trudno, może lepiej mieć więcej dwutlenku węgla w kabinie, ale mniej smrodu i pyłów PM2,5 i PM10.

To straszne. Ludzie, dlaczego sami sobie to robimy?

Jedna myśl nt. „Polski smog

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.