Sierpniowe trzęsienie ziemi we Włoszech

Trzęsienia ziemi niestety się zdarzają. Na szczęście dla nas, Polska nie jest rejonem o dużej aktywności sejsmicznej. Doniesienia o kolejnych kataklizmach trochę odbieramy jak wieści z odległego świata, wprost nas nie dotyczą.

Wczorajsze trzęsienie ziemi we Włoszech odebrałem jednak bardziej personalnie. Epicentrum znajdowało się w środkowych Włoszech, pomiędzy Norcia a Amatrice, koło Accumoli, miejscowości położonej w górzystym terenie, na pograniczu Lacjum, Umbrii i Marche. Silne wstrząsy o sile 6,2 stopnia budzące ludzi o 03:36 w nocy, a także późniejsze wstrząsy wtórne dokonały poważnych zniszczeń.

W tym czasie ludzie spali w domach, turyści w hotelach. Za dnia mniej osób byłoby uwięzionych w rozpadających się budynkach. Wstrząsy dały się odczuć na znacznym obszarze Lacjum, Umbrii i Marche, nawet w odległym o 100 km Rzymie, czy w odległej o 80 km Perugii. 

Wczoraj rano mówiono o 20-kilku ofiarach śmiertelnych, potem ta liczba rosła. Dzisiaj mówi się na razie o 250 ofiarach. W zrujnowanych Amatrice, Accumoli, Arquata i Pescara del Tronto ciągle szuka się ludzi w zwałach gruzu.

Skala zniszczeń i liczba ofiar pozwala porównać to trzęsienie do także silnego z 2009 roku i w sumie niezbyt odległego, bo epicentrum znajdowało się w okolicy L’Aquila w Abruzji. Zginęło wtedy ponad 300 osób.

Ten rejon jest jednym z najaktywniejszych sejsmicznie we Włoszech, z uwagi na zetknięcie płyt tektonicznych afrykańskiej i euroazjatyckiej, którego efektem są Apeniny.

W zeszłym roku spędziliśmy wakacje w Umbrii. Podróżowaliśmy całkiem niedaleko miejsc dotkniętych przez kataklizm. To daje inną perspektywę. Przecież to nie musiało zdarzyć się teraz.

Patrząc na przygnębiające zdjęcia z tych miejsc, dostrzegam promyk nadziei. Obok bowiem zrujnowanego starego centrum Amatrice ciągle stoją budynki nowej części miasta. Wyglądają na nieuszkodzone. Nowsza technologia budowy domów daje szansę przetrwać takie kataklizmy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.