2009 nie był zły

Rok 2009 nie był taki zły, mimo paniki kryzysowej. Tąpnięcie światowej ekonomii nie spowodowało załamania w branży turystycznej – jak na ogólną sytuację, branża miała się całkiem nieźle.

Wprawdzie latem 2008 r. kurs euro był dla nas znacznie korzystniejszy, w bieżącym roku już nie było tak różowo i wakacje były droższe, ale bywało gorzej.

W raporcie “Podróże Polaków w pierwszych trzech kwartałach 2009 roku” publikowanym na stronie Ministerstwa Sportu i Turystyki widać, że jeździliśmy nieco mniej niż rok wcześniej, ale dane nie są alarmujące. Wiecie jak to jest ze statystykami. Pan ze swoim psem na spacerze mają średnio po trzy nogi…

Dla podróżujących był to bez wątpienia rok świńskiej grypy. Dawno nie było w mediach takiej histerii i straszenia pandemią w wymiarze niemalże hiszpanki. Szczęśliwie okazało się to przesadą. Koncerny farmaceutyczne zarobiły, a linie lotnicze straciły.

Osobiście uderzył mnie w tym roku dziwny urodzaj na przebudowę stron internetowych parków narodowych Chorwacji. Dotychczasowe linki stron anglojęzycznych prowadziły donikąd.

Każdy, kto ma trochę do czynienia z budową stron internetowych i ich zarządzaniem, wie, że w takich sytuacjach robi się przekierowania, by nie stracić “starych” użytkowników. Kiedyś odwiedzili tę stronę, zapisali ją w Ulubionych, a tu nagle klops – nie ma, błąd 404…

Gdyby chodziło o stronę Jasia Kowalskiego (sorry Jasiu :-)), to nie byłoby tak istotne, ale toż to parki narodowe!? To duże instytucje, żyją z turystyki, a dzisiaj turystyka w dużej części rozwija się dzięki Internetowi. Zdarzyło się to na początku sezonu. Link do Kornati trzeba było z naszego serwisu usunąć, bo wersja anglojęzyczna ich stron zniknęła na kilka miesięcy. Doprawdy przedziwne.

Przypomniała mi się ta sprawa, bowiem ostatnio zdarzyło się to ponownie w przypadku parku Krka, zmienili domenę, tak po prostu…

Ale dość utyskiwania!

Dla wyjeżdżających do Chorwacji, szczególnie na południe, do Dalmacji, to był wielki moment, gdy przed sezonem otwarto w pełni wykończone tunele na A1. Ci, którzy jechali tamtędy poprzednio, wiedzą o co chodzi. Stanie w korkach zawsze jest irytujące. A tu jak w tym dowcipie z kozą, po długim czasie mordęgi na autostradzie, nagle swobodny przejazd. Cóż za radość.

I oby tylko takie wieści do nas docierały.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.