Islandzki wulkan Grimsvotn da się we znaki?

Pył nad wulkanem Grímsvötn widziany z orbity, fot. NASA

Pył nad wulkanem Grímsvötn widziany z orbity, fot. NASA

W ostatni weekend ożywił się kolejny islandzki wulkan – Grímsvötn, w Parku Narodowym Vatnajökull. Kiedyś nas takie wieści niespecjalnie interesowały. Od zeszłego roku i ówczesnych problemów z podróżowaniem samolotami pod niebem Europy, zmieniliśmy nastawienie.

Słysząc o wybuchu, już pomyślałem, że to może budzący obawy Katla, ale szczęśliwie nie. Grímsvötn to najaktywniejszy wulkan Islandii, położony pod lodowcem Vatnajökull, na południowym-wschodzie wyspy. Obecna aktywność wulkanu jest największa od 100 lat. Ciekawe fotografie chmury pyłu wyrzucanej przez wulkan zamieszczono na islandzkiej stronie instytutu meteorologicznego.

Po zeszłorocznych doświadczeniach, gdy słyszymy takie newsy i mamy w planie podróż samolotem, robimy się lekko nerwowi – nikt nie chce koczować na lotnisku. Obserwuję informacje jakie pojawiają się na temat pyłu wyrzucanego przez Grímsvötn. Czy jest ciężki, czy lekki, czy wiatry dmuchają na wschód, czy na zachód, czyli czy ponownie loty będą wstrzymywane. Na razie kłopoty mają podróżni lecący z/do Szkocji, nie licząc samej Islandii. Przewiduje się, że pył przesunie się bardziej na południe, czyli nad północną Anglię, może dotrzeć nad Skandynawię i Danię.

Sytuacja jest dynamiczna, bo trudno przewidzieć zmiany w kierunku czy sile wiatrów. Optymistycznie według ekspertów cząstki pyłu są większe niż te z Eyjafjallajökull w zeszłym roku, więc powinny szybciej opadać, aczkolwiek co ciekawe Grímsvötn w pierwszej fazie wypluł w powietrze więcej pyłu i na dużą większą wysokość niż Eyjafjallajökull.

Pozytywne jest to, że od minionego roku sporo nauczyły się linie lotnicze, producenci samolotów i silników lotniczych oraz instytucje odpowiedzialne za kontrolę lotów. Po poprzednim zamieszaniu wreszcie urzędnicy odpowiedzialni za bezpieczeństwo lotów poszli po rozum do głowy. Podniesiono 20 razy poziom stężenia pyłów, od którego loty powinny być odwoływane. W zeszłym roku przestrzeń powietrzną nad Wlk. Brytanią zamknięto, gdy stężenie pyłów przekroczyło poziom 200 µg/m3.

Zgodnie z uzgodnieniami z końca zeszłego roku, według Międzynarodowej Organizacji Lotnictwa Cywilnego stężenie pyłu wulkanicznego uznaje się za:

  • niskie, do 2000 µg/m3
  • średnie, w granicach 2000-4000 µg/m3
  • wysokie, ponad 4000 µg/m3

Brytyjska Agencja Lotnictwa Cywilnego ustaliła, że obecnie przy niskim stężeniu pyłów samoloty mogą latać bez ograniczeń. Przy średnim stężeniu pyłów mogą uzyskać zgodę na loty, jeśli linie mają odpowiednie samoloty, silniki, wdrożone procedury operacyjne (kontrola silników co kilka lotów etc.). Jeśli chcą latać w dużym stężeniu pyłów, muszą przedstawić uzasadnienie, przede wszystkim w aspekcie bezpieczeństwa, mogą wtedy ewentualnie uzyskać zgodę.

To linie decydują o wstrzymaniu lotów, ale jeśli chcą latać, muszą otrzymać zgodę organu kontrolnego. Wiele połączeń odwołano, ale np. Ryanair jest niezadowolony ze wstrzymania lotów do Szkocji, twierdzi, że obawy są nieuzasadnione i dyskutuje ze swoimi irlandzkimi władzami lotniczymi.

Linie nie chcą znowu ponosić strat, ale nie chcą także narazić pasażerów na zbytnie ryzyko. Według ostatnich doniesień z Reykjavíku wulkan Grímsvötn wyrzuca mniej materiału niż na początku erupcji i zakłada się, że sytuacja będzie się poprawiać. Oby!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.