Lot nad Alpami

Przygotowując się do wyjazdu, człowiek zwraca uwagę na różne szczegóły, ale pomimo starań i tak coś przeoczy. Przed ostatnim wyjazdem do Rzymu zrobiłem z wyprzedzeniem rezerwację miejsc w samolocie online. Zależało mi aby siedzieć całą ekipą obok siebie, by było miejsce przy oknie i nie na skrzydle. Zamierzałem bowiem zrobić parę zdjęć w czasie lotu, szczególnie interesował mnie przelot nad Alpami.

Nowoczesne systemy rezerwacji pozwalają sprawnie to zrobić. Przedstawiony jest pokład samolotu z miejscami wolnymi i zajętymi, więc każdy może sobie wybrać z dostępnej puli to, co mu najbardziej odpowiada. Wybrałem miejsca, w tym te przy oknie, wydrukowałem karty pokładowe. Nie zwróciłem tylko uwagi na jeden drobny szczegół. 

Nie zwróciłem mianowicie uwagi na kierunek lotu i porę dnia. A lecieliśmy na południe i godziny były popołudniowe, więc słońce kierowało się na zachód. Licząc na uwiecznienie widoków na zdjęciach, warto było wybrać miejsca po lewej stronie kadłuba, a nie jak mieliśmy – po prawej, co zmuszało do fotografowania pod słońce.

Pogoda w czasie podróży nie rozpieszczała, na początku było lekkie zachmurzenie, więc widok ziemi przez chmury był interesujący. Następnie pojawił się deszcz i pełna powłoka chmur przykryła ziemię. Ale nie było najgorzej, niektóre obłoki miały całkiem ciekawe kształty. Szczęśliwie nad Alpami niebo pod nami się przetarło i zobaczyliśmy w dole pokryte śniegiem góry.

Pojęcia nie mam w którym miejscu przelatywaliśmy ponad Alpami, ale w sumie to nie ma znaczenia. Góry rysowały się bardzo wyraźnie. Pojawiła się nadzieja na udane fotki, ale…

Pierwszy kłopot to właśnie oświetlenie. Słońce w tle potęgowało efekt zamglenia. Drugi problem to kształt okien. Nie są one płaskie. Na zdjęciach rezultat widać dopiero w powiększeniu na dużym ekranie. Obraz ulega zniekształceniu, szczególnie przy większym kącie załamania światła. Ale na małych zdjęciach tego specjalnie nie widać. Inna kwestia to obiektyw. Mogłaby być dłuższa ogniskowa niż 70mm, ale akurat nie miałem pod ręką innego obiektywu. Pozwoliłby wybrać czytelniejszy fragment gór i może uniknąć zniekształceń szkła okna. Ostatni element to filtr polaryzacyjny – odpada. Chyba okna były pokryte jakąś specjalną warstwą, bo w wizjerze całe okno pokrywały kolorowe prążki i ustawienie filtra nic nie dawało.

Oto jedno ze zdjęć.

Alpy z okna samolotu

Następnym razem wykażę się większą czujnością i wykorzystam te doświadczenia. A jak Wam wyszły zdjęcia z samolotu, tzn. z lotu ptaka?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.