Włoskie drogi a sprawa polska

Jeżdżąc po Włoszech, doceniasz ich drogi. Nie chodzi tu o jakąś nadzwyczajną ich jakość, ale o ilość. Choć jakość także jest niezła. Może sporo jest łatanych fragmentów, ale ważne, że można pokonać sprawnie duże odległości autostradami, a potem przejechać na lokalne drogi, którymi dotrzesz nawet do niewielkiej wsi. Tak, przyzwoitym asfaltem dojedziesz do wsi liczącej kilka domów!

Siecią autostrad i dróg ekspresowych szybko przejedziesz ogromne dystanse, przenosząc się z Austrii, przez Trydent-Górna Adyga, do Veneto, potem do Toskanii. Do miast nie musisz zaglądać.

Po tych drogach przejeżdża ogromna masa ciężarówek, ale chyba jeszcze większa turystów, aut z przyczepami, osobówek z całej Europy. Łatwo wszędzie dotrzeć.

Kiedy kolejny raz wróciliśmy do kraju, a tak się złożyło, że jechaliśmy na północ, obraz sytuacji na drodze międzynarodowej nr 6 (E28) był delikatnie mówiąc smutny. Kawalkady aut z Niemiec, Holandii, Belgii, Anglii, trafił się i Włoch, snuły się 70-80 km/h, zwalniając jeszcze przed niemal każdym zakrętem.

Kierujący autami byli w szoku po zjeździe z niemieckich autostrad na główną drogę północnej Polski – jedno-jezdniową, w wielu miejscach jeszcze bez pobocza. Bali się wyprzedzać, pewnie bali się jechać…

Wielu z jadących to zagraniczni turyści. Niektórzy przyjechali pierwszy raz, skuszeni tanią złotówką.

Przejazd przez Nowogard zajmował 30 min. i to bez specjalnej przyczyny. Nie było tam wypadku. Na głównym skrzyżowaniu wyłączono światła i ruchem kierował policjant. Nic to nie dało. To miasteczko nie ma obwodnicy, czy choćby drogi je omijającej…

Po co niemiecki, czy belgijski turysta, jadąc przez Polskę długi kawał trasy, jedzie po wąskiej, krętej drodze, zaliczając wzdłuż niej wszystkie miasteczka i wsie, wcale tego nie pragnąc?

Turystyka to najlepszy biznes – ekologiczny, wykorzystujący naturalne możliwości regionów, a mamy miejsca bardzo interesujące.

Polskie morze, choć chłodne ma wspaniałe plaże. Jeziora wśród lasów i wzgórz na Mazurach, polskie góry – długo by wymieniać.

Sądzicie, że po takim doświadczeniu turyści do nas wrócą?

Jak chcemy ich zachęcić by do nas przyjechali? Polacy już pracują nad lokalną infrastrukturą turystyczną. Ich goście muszą przede wszystkim bezpiecznie i sprawnie dojechać na miejsce. Polskie rządy ciągle nic nie robią by drogi budować, by nasz kraj przecięły autostrady wzdłuż i wszerz.

Kiedy wreszcie pojawi się ktoś z j…i i zamiast mówić – zrobi z tym porządek?

Abstrahując od turystyki, jak przekonać obcych inwestorów, skoro nie można sprawnie wywieźć z Polski ewentualnie wyprodukowanych tu towarów?

Politykierzy ciągle nie rozumieją, że pieniądze wydane na drogi nie są wyrzucone, tylko właściwie zainwestowane. To od dróg zależy rozwój wielu gałęzi gospodarki.

Jeszcze kwestia bezpieczeństwa.

Jechaliśmy przez niemieckie autostrady na ile pozwalał silnik i indeks opon – 180-190 km/h. Jechaliśmy sprawnie, nic nam się nie stało.

Przejeżdżając włoską autostradą przez Trentino-Alto Adige, niedaleko Trydentu, natknęliśmy się na korek spowodowany przez wypadek. Kobietę chyba zarzuciło i uderzyła autem w barierę oddzielającą pasy autostrady. Auto rozkwaszone stało bokiem na lewym pasie, ale jej chyba nic nie było poza rozbitym nosem.

Co bo było, gdyby tak zarzuciło jej auto na polskiej drodze nr 6? Pewnikiem wyjechałaby na pas przeciwnego ruchu i skosiła samochód jadący z przeciwka z 4-osobową rodziną. Byłoby 5 ofiar. Fatalne statystyki.

Oficjalnie, jak zwykle, zawiniłby kierowca i prędkość. To nie prędkość zabija, tylko GŁUPOTA. W dużej części głupota kierowców, w jeszcze większej urzędników odpowiedzialnych za brak dróg.

Jestem pełen podziwu dla Chorwatów. Są poza Unią Europejską, a tak szybko zbudowali, tak wiele kilometrów dobrych autostrad, w dodatku w tak trudnym terenie. Można…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.