Palio w Sienie

Palio w SieniePalio di Siena jest rozgrywane w tym mieście zazwyczaj 2 razy do roku, 2 lipca oraz 16 sierpnia. Pierwszy wyścig (lipcowy) jest zwany Palio di Provenzano, gdyż odbywa się na cześć Madonny z Provenzano (z kościoła w Sienie, przy placu Provenzano Salvani). Drugi natomiast (sierpniowy) to Palio dell’Assunta na cześć Najświętszej Maryi Panny Wniebowziętej.

Okazjonalnie miały miejsce również dodatkowe wyścigi, organizowane dla uczczenia ważnych osób czy wydarzeń. W ostatnim okresie dwa razy: z okazji nowego milenium – 9 września 2000 r. oraz z okazji 100. rocznicy zakończenia I Wojny Światowej – 20 października 2018 r. Nie będę się tutaj rozpisywał na temat samego wyścigu, bowiem jest on opisany w wielu miejscach, choćby w Wikipedii.

Chciałbym napisać o pewnej możliwości zobaczenia jak to wygląda w praktyce, aby mieć jakieś wyobrażenie o imprezie. Za każdym razem na Palio ściągają tłumy mieszkańców i turystów. Znalezienie się na Piazza del Campo w takim momencie to raczej niezły wyczyn. A przynajmniej wiele godzin czekania/stania w piekącym słońcu (jeśli dopisuje pogoda).  

Ostatnio wybraliśmy się do Włoch w czerwcu. O tłumach w Toskanii pisałem w poprzednim wpisie.

Czerwcowy pobyt okazał się być owocny z uwagi na możliwość zobaczenia Palio. No, nie samego wyścigu, ale przygotowań do niego. Okazało się bowiem, że właścicielka naszego apartamentu, skądinąd bardzo sympatyczna pani, sama interesowała się wyścigiem (jak wszyscy sieneńczycy, chociaż mieszkaliśmy w sporej odległości od miasta), a w dodatku, miała znajomego, związanego z organizatorami. To czyniło ją świetnym źródłem informacji.

Wyjaśniła nam, że przed Palio zawsze jest kilka dni przygotowań, sesji treningowych czy może raczej prób, podczas których jeźdźcy mogą zapoznać się z końmi. Odbywają się one wcześnie rano, zanim ludzie ruszą do pracy czy szkół, turyści do sklepów i zanim słońce zacznie prażyć. Co, myślę, jest istotne dla zwierząt. Wczesna pora pozwala również na poskładanie po próbach ławek czy może trybun rozstawionych pod budynkami naokoło placu, na których zasiadali widzowie, co umożliwia dostęp do sklepów i restauracji przy Piazza del Campo.

Piazza del Campo przygotowany do treningów

Piazza del Campo przygotowany do treningów

Dodam tylko, że „wcześnie” oznacza 05:00-07:00. Tak, wiem, jak do tego doliczyć, że trzeba wcześniej wstać, dotrzeć tam, to wychodzi bandycka godzina pobudki…

W sobotę już wyjeżdżaliśmy, więc pani proponowała nam wypad w środę lub w czwartek (przed wyścigiem 2 lipca 2018). Postanowiliśmy skorzystać z okazji i wybrać się w środę, aby zostawić sobie, w razie czego, margines na ryzyko i ewentualnie czwartek w odwodzie. Co miało sens, jak pokazał wtorkowy SMS od Pani, że w obawie przed opadami deszczu nie jest pewne czy próba w środę rano się odbędzie.

Wierzchowce wychodzą z Palazzo Pubblico

Wierzchowce wychodzą z Palazzo Pubblico

Tu kilka słów wyjaśnienia. Piazza del Campo jest zamknięty już na czas treningów i przygotowany jak na wyścig. Czyli trybuny pod budynkami, płotki z obu stron toru i wysypany mieszaniną piasku, gliny i tufu plac na całej trasie wyścigu. Co bardzo ważne – ten piasek z gliną jest polewany wodą, suszony i ubijany walcami. Ma stanowić dość stabilne podłoże do jazdy konnej, co jest szczególnie istotne na zakrętach.

Rozgrzewka

Rozgrzewka

Wyobraźnia od razu podpowiada co by się stało, gdyby spadł deszcz. Tego typu podłoże zamieni się w błoto i jazda na koniu w takich warunkach traci sens.

Szczęśliwie, wieczorem przyszedł SMS, że jednak test odbędzie się zgodnie z planem. Wobec tego w środę, 27 czerwca wstaliśmy o 03:45… Byliśmy na miejscu o 05:30. Ale warto było. Popatrzcie na zdjęcia.

Kiedy tam przybyliśmy, zobaczyliśmy zupełnie inny obraz placu. Wejścia zamknięte drewnianą konstrukcją, w niej bramy. Wokół sporo policji. Zapytaliśmy, czy można wejść, można było bez problemu (za darmo). Wokół placu rozstawione były metalowe konstrukcje i na nich drewniane dechy – ławy. Było sporo wolnej przestrzeni. Zajęliśmy miejsca z niezłym widokiem na plac i wydarzenie.

Coraz szybciej

Coraz szybciej

Oprócz nas był tam spory tłum i, co ciekawe, także sporo młodych ludzi. Wyglądali jakby przyszli posiedzieć i popatrzeć przed pójściem do szkoły. Wiedząc, że młodzież nie wstaje za chętnie o świcie, sądzę, że to rzeczywiście ich interesuje.

Podobno jest 6 sesji treningowych. Byliśmy nieco spóźnieni, a poza tym nie liczyłem. Konie są wyprowadzane z Palazzo Pubblico, dżokeje dosiadają je i ruszają na przejażdżkę. Powoli, potem szybciej, znowu wolniej. Niektórzy momentami ostro pędzą, inni symulują ostry start – akurat siedzieliśmy przy mechanizmie liny startowej. Po ok. 15-20 min. sesja się kończy i konie znowu są odprowadzane do pałacowej bramy.

W czasie przerwy, na trasę wychodzili panowie z deskami na trzonku i poprawiali rozbitą końskimi kopytami powierzchnię toru. Wyjeżdżały także walce, ubijające nawierzchnię głównie na tych dwóch ostrych zakrętach od strony Palazzo Pubblico.

Poprawianie nawierzchni w przerwie

Poprawianie nawierzchni w przerwie

Niedaleko, na podwyższeniu stała grupka dżentelmenów, którzy poważnie się przyglądali, robili notatki, dyskutowali. Wyglądało to wszystko bardzo serio.

W pewnym momencie słońce zaczęło wznosić się ponad dachy i coraz mocniej rozświetlać ściany domów i potem plac. Scena się zmieniała. Początkowo było zimno. Przyjechaliśmy solidnie okutani. Ale słońce zaczęło nas rozgrzewać i trzeba było zdejmować kurtki.

Kiedy zaczęło się robić pustawo, po kolejnej sesji próbnych jazd, wyszliśmy z placu, szukając jakiejś kafejki, aby zjeść śniadanie. Marzył się nam croissant z kawą. Zaraz przy wejściu na plac znaleźliśmy takie miejsce – „Bar Gelateria” okazał się strzałem w dziesiątkę.

Gonitwa w słońcu

Gonitwa w słońcu

Wewnątrz, przy ladzie nie było za bardzo miejsca, aby usiąść całą ekipą, ale małymi schodkami można było wejść na półpiętro i tam były jeszcze stoliki i co najważniejsze małe szklane wyjście na balkonik, nad placem. Widok na plac jeszcze ciekawszy i właśnie zaczęła się ostatnia próbna gonitwa. Z tej perspektywy, z croissantem i kawą, było naprawdę super. Śniadanie nie było tanie, ale z uwagi na wrażenia i tak bezcenne…

Po wszystkim było bardzo wcześnie, więc mieliśmy jeszcze cały dzień przed sobą. Na parkingu przebraliśmy się w letnie ciuchy, bo już robiło się gorąco i pojechaliśmy w góry Chianti, po jeszcze więcej wrażeń.

Na zakończenie przygotowanie toru na następny dzień

Na zakończenie, przygotowanie toru na następny dzień

Czy warto było jechać? Zdecydowanie tak! Nasza pani wyjaśniła, że w czasie wyścigu miejsca siedzące, na postawionych tam trybunach są płatne – 300€…! Miejsca stojące na środku placu są za darmo. Ale stanie w tłumie i przez dłuższy czas (aby mieć ewentualnie lepsze miejsce) w słońcu Toskanii, to chyba samo w sobie jest przeżyciem. Trening dał nam przedsmak Palio, nie towarzyszyły mu wprawdzie te wszystkie emocje wyścigu, ale za to było wygodnie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.