Porchetta

Porchetta sagra del vino MarinoPorchetta [wym. porketta] to pieczona wieprzowina typowa dla środkowych Włoch, dość silnie zakorzeniona w lokalnej tradycji kulinarnej. Tradycja porchetty sięga czasów starożytnych. Na marginesie, fajnie jest mieć tradycje kulinarne sięgające starożytności…

Dokładniej jest to pozbawiony kości prosiak lub duży wieprz, którego mięso zwija się poprzekładane przyprawami i następnie zawija sznurkiem i piecze, kiedyś tradycyjnie w piecu opalanym drewnem. Część regionalnych kuchni preferuje jako główne zioło rozmaryn, inne raczej koper włoski (fenkuł), stąd aromaty mogą być różne. Mięso piecze się stosunkowo długo, aż jest miękkie i z zewnątrz chrupiące. Potem przed podaniem kroi się w plastry. Powinna być zjedzona w dniu zakupu.

Porchettę można jeść w domu, z dodatkami, jak inne mięsa, ale można także zjeść ją „na mieście” w kanapce. I dlatego właśnie o tym piszę. Jest bowiem ona bardzo popularna w miejscach, gdzie może się pojawić liczna klientela. Na przykład ciekawe turystycznie miejsca, imprezy masowe, ruchliwe drogi, po których jeżdżą zgłodniali kierowcy itd. itp. Bardzo często sprzedawana jest tam z przyczep i samochodów dostosowanych do tego typu handlu – mają otwierane burty. 

U nas mobilna gastronomia ciągle nie jest zbyt popularna, a wręcz często takie jedzenie kupione na ulicy kojarzyło się z czymś gorszej jakości. Na szczęście to się zmienia. We Włoszech food trucków jest na ulicach sporo, ludzie przyzwyczajeni są do dobrej jakości sprzedawanej tam żywności.

A wracając do porchetty, to „na wynos” serwowana jest w bułce (panino) lub wetknięta w ciabattę. Wielka ciabatta z grubym plastrem mięsa potrafi nasycić…

Kiedyś podchodziliśmy do tego jedzenia z dystansem, trochę patrząc poprzez pryzmat naszych polskich doświadczeń. Ale ostatnio byliśmy we Włoszech w szczycie ich sezonu urlopowego. Sporo Włochów kręciło się w interesujących turystycznie miejscach. I tam czekały food trucki właśnie z porchettą. Przed nimi kolejki chętnych.

W końcu, ponieważ Wodospady Marmore znajdowały się dość daleko od naszego lokum, a w środku dnia trudno o jedzenie w jakiejś lokalnej knajpce, więc także zakupiliśmy sobie po kanapce. Pani zapytała czy chcemy mięso w bułce czy lepsza będzie ciabatta. Potem rozkroiła pieczywo na pół, podgrzała te połowy na czymś co przypominało gofrownicę. Wetknęła spore kawałki mięsa w środek i podała zawinięte w pergamin.

Pieczywo Włosi mają generalnie bardzo dobre, mięso było świeże, smaczne, hmm…, żarcie, że hej. Najedliśmy się ogromnie, niektórzy wręcz wymiękali, bo porcja była zacna.

Dodam, że taka porchetta jest o wiele fajniejsza od hot doga czy jakiegoś kiepskiego burgera. Warto było spróbować, więc i Wam polecam.

fot. Wikimedia.org / Alessio Damato

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.