Z okazji święta narodowego Francji – Rocznicy Zdobycia Bastylii, 14 lipca w Carcassonne odbywa się pokaz sztucznych ogni, wg właścicieli naszego lokum, największy w kraju. Jest o tyle ciekawy, że jego scenerią jest średniowieczna wspaniała twierdza – La Cite. Ponieważ ostatnio mieszkaliśmy niedaleko, postanowiliśmy pokaz zobaczyć.
Przed pokazem warto było być wcześniej, aby znaleźć miejsce na parkingu. Gospodyni wyjaśniła, że pokaz jest we Francji bardzo popularny i sugerowała być tam przed 17:00. Pojechaliśmy nawet wcześniej i byliśmy po 16:00. Już na drogach dojazdowych, wzdłuż poboczy stały auta. Nie wróżyło to nic dobrego. Na wjeździe parkingu koło twierdzy napisane było, że jest pełny, ale jadąc powoli obok jegomościa pilnującego wjazdu, spojrzałem na niego, a on dał znać by wjechać. Na dolnej części parkingu były 3 wolne miejsca obok siebie. Gdzieś znalazłem informację, że na pokaz zjeżdża do miasta ok. 700 tys. ludzi…
Główne wejście do twierdzy było zablokowane przez policję municypalną – zrobili tu tylko wyjście. Wejście było kawałek dalej, inną bramą. W La Cite były tego popołudnia dzikie tłumy. Trudno było się przebić przez tą ciżbę. Gdybyście chcieli przy okazji wejść na mury – darujcie sobie, nie wpuszczają turystów ze względów bezpieczeństwa, rozkładają tam bowiem ładunki wybuchowe na pokazy… Pani w informacji powiedziała, że możemy wejść na zamek, ale cena biletu nie jest zmniejszona (normalnie obejmuje zamek i mury), chociaż na mury wejść nie można. Tradycyjnie na pytanie “Dlaczego?”, usłyszeliśmy “Ja tu tylko sprzątam”…
Najlepszy widok na twierdzę roztacza się z mostu i brzegu rzeki. Stary mały most był zamknięty ze względów bezpieczeństwa. Na moście Pont Neuf było pełno, ludzie stali tam od dawna, tylko po co? Kolejni oglądacze i tak potem dochodzili i zajmowali wszelakie wolne miejsca, a widać było tak samo. Jedyna różnica, gdy ktoś chciał robić zdjęcia ze statywu i stać przy samej barierce mostu. Te osoby musiały tu czekać jeszcze dłużej. Ludzie siedzieli na krzesełkach i kocykach, na asfalcie. Mieli lodówki z jedzeniem i piciem, grali w karty – normalny francuski piknik. Inni urządzali pikniki na brzegu rzeki Aude. My nie zajęliśmy żadnego miejsca, tylko włóczyliśmy się po La Cite i “nowym” mieście, a potem jak się zmierzchało zajęliśmy miejsce gdzieś mniej więcej pośrodku Pont Neuf.
Najpierw powiedziano nam, że pokaz zacznie się o 21:30. Ale o tej porze nic się nie działo. Tylko wcześniej włączyli światła. Pokaz tak naprawdę zaczyna się o 22:30. Musi być ciemno dla lepszego efektu.
Sam pokaz sztucznych ogni trwał ok. 25 min. Był interesujący, chyba najciekawszy jaki dotychczas widzieliśmy. Ze względu na scenerię pobił koncert Jean Michel Jarre’a ze Stoczni Gdańskiej.
Za to powrót do domu był fatalny, zepsuł nam nastrój i cały efekt. Trwał sporo ponad 2 godz. Staliśmy w korku w samym Carcassonne, by wyjechać, a to dystans 1 km i czas ponad 2 godz… Żaden policjant nigdzie nie kierował ruchem, aby rozładować korek. Powodem zamieszania był dojazd do autostrady. Tysiące aut przejeżdżały przez 2 bramki z ticketami. Już wiedzieliśmy dlaczego niektórzy zostawiali auta na drodze przed twierdzą. Pewnie dzięki temu szybciej wyjechali. Po minięciu zjazdu na autostradę, dalej jechaliśmy normalnie – do domu 15 min.
Jeśli jesteście w Carcassonne, musicie na pokaz przyjść (choć może nie tak wcześnie). Jeśli macie dojechać, lepiej zaplanujcie pozostawienie auta gdzieś na peryferiach, by łatwiej było wyjechać.