Internet na wakacjach

Tu również chciałoby się podłączyć do Internetu

Tu również chciałoby się podłączyć do Internetu

W pracy jesteśmy na stałe wpięci do sieci – odbieramy e-maile, sprawdzamy oferty firm w Internecie, sprzedajemy towary i usługi  etc. Obecnie biznes bez Internetu nie mógłby się tak dynamicznie rozwijać.

W domu też jesteśmy podpięci do sieci. Czytacie te słowa – przeglądacie serwisy internetowe, szukacie informacji, przerzucacie newsy. Sprawdzacie prognozy pogody. Weryfikujecie przejazd samochodem na mapie. W sieci odbywa się to interaktywnie, z podglądem miejsc – plany miast, zdjęcia satelitarne itd.

Chcąc się rozerwać, sprawdzacie program kin, teatrów, zamawiacie bilety on-line. Nie wspomnę nawet o serwisach społecznościowych.

Przykłady można mnożyć.

A co z dostępem do Internetu na wakacjach? Czy wtedy pragnąc wypocząć, również chcecie odpocząć OD sieci?

Już wielokrotnie znalazłem się w sytuacji, kiedy chciałem sprawdzić prognozy pogody, a w lokalnej telewizji jakoś złośliwie nie dało się na nie trafić. W Internecie udałoby się to zrobić błyskawicznie. Czytaj dalej

Wreszcie nadchodzi wiosna

... i wreszcie w ogrodach znowu pojawią się kwiaty

... i wreszcie w ogrodach znowu pojawią się kwiaty

Mamy ocieplenie klimatu, ale zima w tym roku, czy właściwie w tym sezonie dała ludziskom do wiwatu. Chyba wszyscy mamy jej już szczerze dosyć.

Zimy wiele lat temu były “normalne”, czyli solidne. Śnieg padał wiele tygodni i było go sporo. Mróz trzymał porządnie i ludzie byli do tego przyzwyczajeni. Zamarzały rzeki, jeziora, Zatoka Pucka – nikogo to specjalnie nie dziwiło, tylko dzieciaki ruszały na łyżwy.

Ostatnimi laty zimy odpuściły. Wielkich mrozów nie było, a jak się trafił jakiś, to trzymał krótko. Śnieg padał z rzadka i stosunkowo szybko znikał. Stało się to “nową normalnością”.

Mijający sezon, to wielotygodniowa walka ze śniegiem i mrozem. W mediach news dnia – Zatoka Pucka zamarzła!

Koło domu miałem białe sterty jakich jeszcze tu nie widziałem. Trudno było wyjechać autem na ulicę. Od ciągłego odśnieżania bolały wszystkie mięśnie. Nawet nie wiedziałem, że mam je w tych różnych miejscach 🙂

Ogrzewanie domostw kosztowało fortunę. Na drogach chaos, ślizgawice i wypadki. W miastach nie było już miejsc do parkowania, bo chodniki i pobocza pokrywały góry znienawidzonego, białego świństwa.

Wreszcie od wczoraj temperatura zaczyna być łaskawa. Dzisiaj słyszałem głosy przelatujących żurawi. Co tam opinie meteorologów – ptaki wiedzą lepiej.

To już naprawdę wiosna!

Tanie Livigno

Zasypane śniegiem Livigno

Zasypane śniegiem Livigno

Livigno podobno znane jest z tego, że jest strefą wolnocłową. Chwalą się, że mają taki status od XVII w. Jak to jednak ze strefami wolnocłowymi bywa – wokół nich czyhają celnicy, żeby Was dopaść.

Ceny w sklepach na niektóre artykuły rzeczywiście były niskie: kawa, mocne alkohole (sprzedawane jak w strefach wolnocłowych na lotniskach – w butelkach litrowych), kosmetyki, zabawki np. Lego.

W centrum miasteczka, gdzie jest strefa ograniczonego ruchu – dla pieszych, znajdziecie całą masę sklepów z kosmetykami. Ceny są bardzo atrakcyjne.

Alkohole, czy kawę oczywiście korzystniej jest kupić w supermarkecie niż w sklepie spożywczym. W sklepie, w pobliżu miejsca, gdzie się zatrzymaliśmy, whisky Chivas Regal 1l kosztowała 21,40€, a w Coopie 18,50€, likier Limoncello 1l (ta sama marka) 9,55€ vs 7,95€. Jeszcze z Coopu – kilogram ziarnistej kawy Lavazza Qualita Oro kosztował 9,15€.

Niskie ceny dotyczą alkoholi mocniejszych – piwo wcale tanie nie było.

Za to paliwo jest w Livigno bardzo tanie. W Niemczech płaciliśmy za olej 1,202-1,224€/l, a tutaj 0,723€/l…

Obraz całości nie jest jednak taki jednoznaczny. Czytaj dalej

Infrastruktura narciarska w Livigno

Livigno - skrzyżowanie starego z nowym, wyciągi Monte Della Neve i Monte Sponda

Livigno - skrzyżowanie starego z nowym, wyciągi Monte Della Neve i Monte Sponda

Trasy narciarskie w Livigno – w górach, po obu stronach miasteczka, są dość ciekawe, fajne, widoki wspaniałe. Ale…

W porównaniu np. z Dolomitami, infrastruktura narciarska jest momentami dość stara. Wiele wyciągów nie ma osłon przeciwwiatrowych. Jadąc nimi wysoko, przy mrozie i silnym wietrze po chwili robi się lodowato. Na stokach jest stosunkowo mało restauracji i knajpek, czy po prostu toalet.

Drugiego dnia naszego pobytu, wsiadając do gondolki Carosello, poraniłem sobie rękę o jakieś ostre blachy poprzykręcane wokół wejścia do wagonika. Ich wykonanie jest przedpotopowe i po przyjrzeniu się, widać wiele ostrych krawędzi blach i wystających końców śrub. Dzisiaj chyba żaden inspektor by tego nie zaakceptował.

Wyjechaliśmy gondolką ze stacji i po kilku minutach (jeszcze widzieliśmy stację) zatrzymano ich ruch. Po paru minutach bezruchu, w środku zaczęło robić się gorąco – nie ma w tych wagonikach żadnych okien, które można by otworzyć. Patrzyliśmy w dół, tłum przed wejściem na stację gęstniał, a tu nic. Wisimy. W końcu część ludzi zaczęła odchodzić. Zrobiło się nam trochę głupio – to ile czasu będziemy tak sobie wisieć?  Czytaj dalej

Polskie Livigno

Livigno ze stoków Carosello

Livigno ze stoków Carosello

Największa grupa turystów w Livigno to Polacy, no może poza Włochami. Wokół widać polskie rejestracje samochodów. Polski język słychać na stokach narciarskich, na wyciągach, w gondolkach, w restauracjach. Jak w Zakopanem.

Poza rodakami jest tu nieco Niemców, Czechów, Słoweńców, Rosjan. Holendrów jak na lekarstwo. To akurat jest korzystne, bo nasz pobyt zbiegł się w czasie z ich feriami zimowymi, co przekłada się na wielkie korki na autostradach w Niemczech. A tu szczęśliwie spokój…

Ciekawy jestem co przyciąga do Livigno Polaków? Atrakcyjne turystycznie miejsce? Interesujące trasy narciarskie – zjazdowe, biegowe? Ceny usług, ceny towarów w sklepach?

Dojazd na miejsce jest taki sobie…

Co Was przyciąga do Livigno?

Inne wpisy na temat Livigno:

Dojazd do Livigno we Włoszech

Livigno wije się w dolinie, widok ze stoków od strony Mottolino

Livigno wije się w dolinie, widok ze stoków od strony Mottolino

Aktualizacja wpisu (na dole strony): 09-01-2020

Livigno jest dość niezwykle usytuowane we włoskich Alpach, a dokładniej na północno-zachodnim skraju Lombardii, otoczone wysokimi górami i z trzech stron granicą szwajcarską. Dojazd do miasteczka jest możliwy przez 2 przełęcze (1-na zimą zamknięta) lub tunel (od strony północnej!).

Obecnie, kiedy od 01-01-2010 tunel Munt La Schera otwarty jest całą dobę, staje się tym bardziej istotnym dla nas punktem dostępu. Jest tunelem granicznym pomiędzy Włochami i Szwajcarią, aby więc się do niego dostać, trzeba dojechać do Zernes w Szwajcarii.

Wydawało się, że najprostsza droga z północy Polski, to przejazd autostradami przez Niemcy do Austrii (Kufstein), potem na Innsbruck, Landeck i drogą krajową do Szwajcarii.

Kłopot jest taki, że tunel to jedna jezdnia z ruchem wahadłowym. W soboty, kiedy jest duże natężenie ruchu związane ze zmianą turnusów, ów ruch jest dłużej utrzymywany jednokierunkowo. Tylko wyjazd z Livigno do Szwajcarii między 05:00-09:00, godzina przerwy na zmianę i potem pomiędzy 10:00-16:00 tylko możliwy jest ruch wjazdowy do Livigno. Ma to sens, ale narzuca jadącym określone ramy czasowe, których się trzeba trzymać [obecnie po zmianach to 06:00-09:00 i 10:00-18:00, powinno być nieco łatwiej].

Opłaty po drodze to za tunel – 46€ [nowe ceny poniżej] oraz winieta na austriackie autostrady 9,40€ (10 dni). Szwajcarskie autostrady się omija, więc tam winieta nie była potrzebna.

Aby zdążyć w sobotę przed 16-tą przejechać tunel, nie ryzykowaliśmy jazdy z kraju tego samego dnia, tylko nocowaliśmy w Niemczech. O ósmej rano z okolic Ingolstadt mieliśmy do przejechania nieco ponad 400 km do tunelu Munt La Schera. Zakładaliśmy 5 godz. jazdy – optymiści… Od startu na autostradzie A9 żółto – dużo aut na numerach holenderskich (dołączyli na A9 koło Norymbergi). Mieli właśnie niestety Holendrzy ferie zimowe.  Czytaj dalej

Nauka jazdy na nartach – po polsku

Nauka jazdy na nartach w Fiss

Nauka jazdy na nartach w Fiss

Jeśli jedziecie poza Polskę, na ferie zimowe z dziećmi i chcielibyście nauczyć je jeździć na nartach, pojawia się pytanie – jak przebrnąć przez kwestie językowe.

Tak – to jest wyzwanie!

Kiedy my szukaliśmy nauczyciela dla, wtedy małego, syna we Włoszech, w Dolomitach – nie było łatwo. Oczywiście instruktorzy mówili po włosku, także po niemiecku i angielsku.

Znam dzieci, które już za młodu są dwujęzyczne, ale dla małego dziecka, które jeszcze nie włada np. angielskim, jest to kłopot. Obcy człowiek, obcy teren i jeszcze bariera językowa. Jedna podjęta przez nas próba zakończyła się fiaskiem – maluch odmówił współpracy…

Byliśmy potem w Austrii, w Fiss. Jest tam wielka szkółka narciarska. Wielka w sensie infrastruktury – spory obszar wydzielony dla maluchów, z wyposażeniem do nauki i zabawy, wiele ruchomych chodników na podjazdach, obok orczyk etc.

Tam trafiliśmy na instruktorkę ze Słowacji. Nasze języki są na tyle podobne, że młodzieniec spróbował i wyszło dobrze – sporo się nauczył. Rok później niestety owej instruktorki nie było.

Pytaliśmy o instruktorów z naszej części Europy – był Czech. Może język nie jest już tak podobny, ale chłop się starał i znalazł porozumienie. Znowu nauka przyniosła efekty. Po zajęciach, bez problemu całą rodziną jechaliśmy niebieską trasą z okolic Skischule do Ladis.

Ostatnimi czasy we Włoszech nie szukaliśmy już instruktora dla młodzieńca. Nie wiem więc czy coś zmieniło się na lepsze pod względem językowym i w tych kurortach. Skoro jesteśmy Ważnymi klientami, może o tym pomyśleli…

A Wy próbowaliście może we Włoszech? Jak Wam się udało znaleźć instruktorów dla Waszych pociech?

Polski turysta staje się ważnym klientem

Przeglądając ostatnio w Internecie informacje na temat nart, zauważyłem, że sporo włoskich witryn dorobiło się polskich wersji językowych. No może na wyrost jest pisanie od razu o “polskich wersjach” w sytuacji, gdy  niecała treść jest spolszczona.

Wchodzisz przykładowo na stronę główną www.dolomitisuperski.com, a tu wśród możliwych do wyboru języków jest i “PL”. Radość trwa jednak krótko, bo już po wybraniu tej wersji, strona domowa jest po… angielsku. Owszem są w menu jakieś polskie słowa i co niektóre strony są rzeczywiście po polsku, tyle że niektóre…

Obok oczywiście włoskiej, niemieckiej (drugi język Południowego Tyrolu) czy angielskiej, są też wersje czeska, rosyjska i hiszpańska. Z ciekawości zerkasz na nie dla porównania, czy innych traktują lepiej, niż “NAS – Polaków!”. Treść stron rosyjskich jest przetłumaczona w większej części, pewnie bo alfabet jest zgoła inny. Ale wchodząc w szczegóły, trafiasz znowu na strony angielskie.

Czeskie wersje są podobnie słabo tłumaczone jak nasze. Śmieszniej, że tak samo po macoszemu potraktowano strony hiszpańskie.

Kilka innych witryn, na których udało mi się trafić na spolszczone strony wygląda podobnie. Chlubnym wyjątkiem jest przykład portalu reprezentującego lokalne, oficjalne ciała, zajmującego się promocją Trentino – www.visittrentino.it.

Wniosek – idzie ku lepszemu! Polska “rośnie w siłę”, a Polski turysta jest postrzegany we Włoszech jako coraz ważniejszy klient.

Nie wiem tylko, czy to oznaka naszej rosnącej siły nabywczej, czy raczej kryzysu dotykającego inne nacje…

Na narty do Włoch, w Dolomity

Włochy, Dolomity, widok na Kronplatz

Włochy, Dolomity, widok na Kronplatz

Pewnie nie wszyscy są zainteresowani, ale ci którzy są – może nie zauważyli, że rozszerzyliśmy w serwisie peregrynacje.pl informacje dotyczące Włoch, a poświęcone głównie nartom.

Dodany został opis regionu Trentino-Alto Adige, czyli (jak wyjaśniamy w tekście) Trydent-Górna Adyga/Południowy Tyrol. W jego zasięgu znajduje się większa część pasma górskiego Dolomitów. Reszta jest w Veneto, ale dla zachowania spójności  wszystkie opisy przyporządkowane są do Trentino-Alto Adige.

Dolomity to piękne góry i dzięki rozwiniętej infrastrukturze, lubiane przez narciarzy. Jak się domyślacie, te opisy poświęcone są wakacjom zimowym.

Oprócz informacji o regionie, znajdziecie szereg informacji praktycznych (jak i kiedy jechać, kwestie zdrowia, nart, skipass’ów etc.). Przy czym skupiliśmy się na obszarze Dolomitów właśnie, dzieląc go na 12 rejonów (zgodnie z systemem Dolomiti Superski).

  1. Cortina d’Ampezzo
  2. Kronplatz
  3. Alta Badia
  4. Val Gardena/Alpe di Siusi
  5. Val di Fassa/Carezza
  6. Arabba/Marmolada
  7. Alta Pusteria
  8. Valle di Fiemme/Obereggen
  9. S. Martino di Castrozza/Passo Rolle
  10. Valle Isarco
  11. Trevalli – Moena/S. Pellegrino/Falcade
  12. Civetta

Potraktowaliśmy ten rejon całościowo – opisaliśmy miejsca, gdzie byliśmy (Kronplatz, Alta Badia, Val Gardena), ale także pokrótce pozostałe kurorty tego rejonu, dostarczając podstawowych, acz myślę przydatnych informacji.

Podsumowując, polecam narciarzom strony poświęcone Trentino-Alto Adige oraz 12-tu kurortom w Dolomitach.

Tragedia Haiti uaktywnia przestępców w sieci

Ostatnie trzęsienie ziemi na Haiti to prawdziwa tragedia dla mieszkańców tego biednego kraju. Doniesienia mówią o ciągle rosnącej liczbie odnalezionych ofiar. Ogromna rzesza ludzi jest bez dachu nad głową. Zdjęcia publikowane z tego regionu są wstrząsające.

Wiele osób chce nieść pomoc, czynnie lub przynajmniej finansową. Ostatnio czytałem, że natychmiast po trzęsieniu ziemi na Haiti odnotowano niezwykłe uaktywnienie się cyberprzestępców w Internecie.

Pozakładali oni setki odpowiednio spreparowanych stron, poświęconych informacjom na temat dostarczania pomocy na wyspę, albo na których zbierane są datki na pomoc ofiarom katastrofy. Powołują się na Red Cross i inne organizacje.  Poprzez stosowanie nieuczciwych praktyk, strony te są dobrze wypromowane i widoczne na wysokich pozycjach w wyszukiwarkach.

Wchodząc na te witryny internetowe, użytkownik jest przekierowany na strony przestępców. Ofiarodawcy nie wpłacają pieniędzy organizacjom charytatywnym, tylko przestępcom lub są okradani z informacji (karty etc.).

Są strony, po wejściu na które nagle użytkownik otrzymuje fałszywy komunikat, że ma wirusa. Oczywiście usunie go, jak kupi aplikację antywirusową. Kupując – traci pieniądze. Często w tym momencie następuje instalacja prawdziwego wirusa.

Problem ten oczywiście dotyczy także e-maili ze spamem.

Jak to zwykle w takich sytuacjach, FBI ostrzega przed niepewnymi stronami. Zachęca do wspierania znanych organizacji poprzez zweryfikowane i pewne kanały.

Z drugiej strony, wg ostatnich newsów także na miejscu, na Haiti przestępcy korzystają z sytuacji by rabować.

To straszne, co się dzieje z ludźmi w obliczu tak wielkiego nieszczęścia. W takich sytuacjach zaczyna się wątpić w kondycję człowieka.

Jedyne co pozwala z optymizmem patrzeć w przyszłość to fakt, że dużo więcej ludzi dobrej woli chce nieść pomoc.